Proszę zmienić swój post, albo podesłać mi na maila dane do pozwu. Wręcz Przeciwnie kupiło kwestionowaną przez Pana okładkę od renomowanego plastyka Dariusza Krupy. Zwyczajnie pomawiam Pan nas o kradzież tytułem, skąd w żaden sposób nie umniejsza to Pana odpowiedzialności cywilnej i karnej za pisanie tego typu tekstów (postawienie znaku zapytania na końcu nie czyni pomówienia bezkarnym).
Jan Piński, redaktor naczelny Wręcz Przeciwnie, a obecnie szef Wiadomości Nowego Ekranu
"Jak Niemcy budują czwartą rzeszę" - to podtytuł reklamowanego artykułu.
Więc jak to zilustrować?
Najlepiej Reichsadlerem, który trzyma w szponach Unię Europejską, której symbolem są owe molety na niebieskim tle.
Reichsadler wygląda wszędzie tak samo, bo inaczej nie byłby Reichsadlerem, a jeśli chodzi o to, co trzyma w szponach - nie widzę podobieństwa do Twojego rysunku.
Co do rysunków, to poza orłem(który chyba nie jest niczyją własnością) ciężko doszukać się tam jakiegoś ogromnego podobieństwa, które pozawalałoby wysnuwać takie zarzuty jak plagiat.
Na rynku funkcjonują czasem dużo bardziej podobne do siebie loga czy rysunki.
Z tym bluźnierstwem to już kompletnie Pana poniosło, prawda jest taka, że kościół stał się strefą wpływu obu tych partii i został niejako przez nie zagarnięty dla potrzeb marketingu politycznego, nie gorszy mnie to zupełnie jako katolika, bardziej gorszą mnie niektóre zachowania autorytetów politycznych i duchowych.
Moim zdaniem wątpliwości pana Grzegorza Rossy są zasadne, choć wyrażone zbyt gwałtownie.
Podobieństwo jest uderzające, ale pomysł takiego wykorzystania symboliki UE i hitlerowskich Niemiec mógł łatwo powstać niezależnie w wielu głowach. Jeśli jednak projekt plastyczny nie jest wyłącznym dziełem renomowanego plastyka Dariusza Krupy, to powinien się on był podzielić z innymi twórcami symbolu lub elementów tego symbolu. Jeśli można to wykazać, plastyk powinien zrobić to i dziś.
"Straszenie" odpowiedzialnością cywilną i karną w tej formie w tej sytuacji, miast próby eleganckiego wyjaśnienia sprawy moim zdaniem również nie przystoi. Nie powinniśmy się chyba przekomarzać, oskarżać, przekrzykiwać, tylko dążyć po dżentelmeńsku do porozumienia.
Chodzi o to, że Wręcz Przeciwnie nie jest stroną sporu w tej sprawie. Moim zdaniem żadnego podobieństwa nie ma, ale to sprawa której ja nie będę rozstrzygał. Miech Pan Rossa załatwia sprawy właśnie w cywilizowany sposób, a nie pisze, że firma, którą kierowałem go okradła. Adresatem jego roszczeń jest autor kupionego przeze mnie projektu (podpisany w tygodniku), a nie Wręcz Przeciwnie.
Nowy Ekran nie ingeruje w spory cywilne pomiędzy blogerami czy blogerami i dziennikarzami, jeśli dotyczą one blogerów lub dziennikarzy, którzy współpracują a jednocześnie spory owe nie dotyczą Nowego Ekranu i nie łamią regulaminu. Jesteście Panowie dorośli, zawsze możecie sobie sprawę wyjaśnić polubownie lub przed sądem.
Moim zdaniem ewentualny plagiat jest tak samo naganny jak publikacja na zasadzie domniemań, jeśli autor nie poczynił najpierw kroków by wyjaśnić sprawę. Nawet z mojego prawniczego doświadczenia wiem bowiem, że oprócz nadużyć zdarzają się czasem przypadki oraz niefortunne zbiegi okoliczności.
Grzegorz Rossa.